Olek

Do podopiecznych naszego Stowarzyszenia dołączył Olek. Możecie mu Państwo pomóc przekazując 1% podatku lub dokonując dowolnej wpłaty na nasze konto. Poniżej historia choroby chłopca opisana przez jego rodziców:

Nawrót choroby – te myśli i strach spędzały nam, rodzicom, sen z powiek od 04.01.2021 kiedy to zdecydowaliśmy się wykonać na własną rękę badanie poziomu markeru nowotworowego AFP. Przez ostatnie tygodnie, od czasu operacji poziom ten z oznaczenia na oznaczenie był coraz niższy i zmierzał do normy (zostało tylko 50 jednostek do celu, gdzie początkowa wartość przed leczeniem wynosiła 1200000). Leczenie zakończyliśmy 17.12.20r kiedy to Oluś przyjął ostatni, siódmy cykl chemioterapii i pomimo tego, że marker nie był nadal w normie (lecz spadał, a badania obrazowe nie wykazały niepokojących zmian) byliśmy bardzo szczęśliwi, że to koniec batalii o zdrowie i życie naszego kochanego Olusia, a szpital będziemy odwiedzać podczas jednodniowych kontroli w poradni onkologicznej co kilka miesięcy, na których wyniki zawsze będą już tylko dla nas pozytywne. Właśnie pierwszą taką wizytę mieliśmy umówioną na 19.01.21r. Wówczas w najgorszych koszmarach nie wiedzieliśmy jeszcze co nas będzie czekało.
Spędziliśmy razem Święta i Nowy Rok. Był to piękny okres dla naszej trójki, Oluś zaczynał już zapominać o tym co działo się przez ostatnie niemal pół roku, włoski już sporo odrosły… niestety na tak krótko… Otóż wspomniane badanie z 04.01.21 na poziom markera AFP wykazało jego wzrost z 61 do 108 jednostek. Byliśmy jeszcze wtedy w nadziei, że być może to przeziębienie syna, bądź sprawy związane z protezą dróg żółciowych bądź regeneracją wątroby, które mogą wykazać błędny, podwyższony wynik AFP niewskazujący na problem nowotworowy. Pomimo wszystko wystraszeni tą informacją postanowiliśmy wykonać prywatnie PET-MR całego ciała oraz bardzo kosztowną płynną biopsję w zagranicznym laboratorium na wykazanie ilości komórek nowotworowych we krwi oraz ewentualną ich wrażliwość na różne substancje lecznicze. PET-MR z dn 07.01.21 nie wykazał żadnych ognisk. Niestety tydzień później po ponownym oznaczeniu poziomu AFP okazało się, że marker podwoił swoją wartość na 215 jedn. Wiedzieliśmy już, że dzieje się coś niedobrego . Płynna biopsja wykazała obecność komórek nowotworowych we krwi. Kolejne złe informacje to badania wykonane w CZD 19.01 i w kolejnych dniach. W szpitalu okazało się, że poziom AFP to już 440 jedn, jednak najgorsze przyszło w piątek 22 stycznia. Po wykonaniu TK jamy brzusznej i klatki piersiowej okazało się, że mamy WZNOWĘ 8mm na płucach :((( Nie ma takich słów, które mogą odzwierciedlić naszą rozpacz, Oluś to całe nasze życie i musi być zawsze z nami !! Nowotwór jest bardzo agresywny, ponieważ jeszcze 2 tygodnie wcześniej PET-MR nie wykazał zmiany w płucach. Wg informacji od Pani Profesor, jest to jeden guz. Wszystko zaczynamy znów od nowa, ale z wielokrotne mocniejszym leczeniem…. 4 tygodnie – tyle trwał nasz, a szczególnie Olusia odpoczynek i radość..

Zdecydowano o wdrożeniu od 23.01 bardzo agresywnej chemioterapii, składającej się z 4 toksycznych cytostatyków, które w zamierzeniu mają wybić wszystkie obecne komórki nowotworowe we krwi oraz guz. Po 1 cyklu na dzień dzisiejszy, po 2 dniach, z kipiącego ponownie energią dziecka pozostał tylko cień… smutnego, niewinnego, małego chłopca, który nie ma nawet siły samodzielnie stać na nogach, zjeść czegokolwiek i pytającego dlaczego jest znowu w szpitalu :((( Dziś 25.01 scyntygrafia nie wykazała zmian w malutkim układzie kostnym Olusia, na szczęście… Aby zredukować niezliczone skutki uboczne tak agresywnej chemii, nawet przez onkologów nazywanej “Combo”, musimy zaopatrzyć się w wiele drogich, nierefundowanych leków sprowadzanych w większości z zagranicy, aby maksymalnie pomóc naszemu dziecku w jego boju na śmierć i życie. W ciągu ostatnich dni Oluś był kilkakrotnie pod narkozą do przeprowadzenia różnych badań. Przyjmuje niezliczone ilości środków, które mają niekorzystny wpływ na Jego zdrowie i kondycję. Ponadto nie wiemy co nam przyniesie przyszłość. Mamy wyniki badań na chemiowrażliwość nowotworu Olusia. Niestety badanie to nie jest brane pod uwagę przez żaden szpital w naszym kraju. Być może będzie konieczność szukania placówki za granicą, co będzie się wiązało z kosztami leczenia rzędu kilkuset tys zł. Dla nas najważniejsze jest jedno: PEŁNIA ZDROWIA naszego kochanego Skarba i usunięcie nowotworu z tkanek jak i krwi najnowszymi, najbardziej skutecznymi obecnie metodami XXI wieku.

Prosimy o modlitwę za Naszego Wojownika,

Oraz o wsparcie finansowe, dzięki któremu Oluś będzie miał największe szanse na wyzdrowienie. Jesteśmy przekonani, że z Waszą pomocą to się uda , a każda Wasza wpłacona złotówka zostanie w sposób najlepszy dla Olunia wydana !

Dziękujemy za każdą cegiełkę, każde udostępnienie

Rodzice Olusia

Menu